wtorek, 27 grudnia 2011

Pieczeń barania "na dziko" (II)

11/2kg dobrze skruszałej, "dojrzałej" baraniny z udżca, dokładnie oczyszczonej z łoju, polewamy wrzącą  marynatą z 3 łyżek wody, soku z 1 cytryny, 10 lekko zgniecionych jagód jałowca oraz po 10 ziarnek pieprzu i ziela angielskiego. Mięso stawiamy w chłodnym miejscu i często obracamy, wcierając weń lekko marynatę. na zajutrz baraninę osączamy, nacieramy zmiażdżonym ząbkiem czosnku i solą, a po godzinie oprószamy mąką i wkładamy do brytfanki na silnie rozgrzane masło. Gdy mięso się ze wszystkich stron pięknie przyrumieni brytfankę bez przykrycia wsuwamy do gorącego piekarnika, polewając często "sosem własnym". Po 30 minutach do brytfanki wkładamy 2 pokrajane na plastry cebule, 2-3 suszone grzyby, po 5 ziarenek jałowca, pieprzu i ziela angielskiego oraz wlewamy spory kieliszek (1/8 l) wytrawnego czerwonego wina. Brytfankę przykrywamy i ponownie wsuwamy do piekarnika. Po 60-80 minutach pieczeń powinna być "w sam raz". W razie konieczności, gdyby sos zbyt szybko wyparował, dodajemy co jakiś czas nieco wrzątku. Miękką pieczeń zalewamy 1/2 szklanki kwaśnej śmietany i w przykrytej brytfance pozwalamy jej "mrugać" przez 5 minut, nie dłużej.
Pokrajaną na niezbyt cienkie plastry pieczeń układamy na półmisku (uprzednio zagrzanym) i polewamy (sprawdzić czy dość słony) przetartym przez sitko esencjonalnym sosem, do którego dodajemy pokrajane na cieniutkie paseczki grzyby.
Podajemy z wypieczonym na sypko ryżem i buraczkami oraz pure'e z ziemniaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz